Najtrudniejszy jest pierwszy krok. Długo wahałam się i zastanawiałam czy jestem gotowa na pierwszy oficjalny start w nowej dyscyplinie. Jednak nareszcie podjęłam decyzję.
Wpisałam datę do kalendarza i niecierpliwie odliczałam czas:
SOBOTA, 13 KWIETNIA 2019 Husse Dog Dancing Cup
Tavirózsa Kemping - niedaleko Budapesztu - spokojne miejsce idealnie dostosowane do potrzeb psich sportowców! Polecam :)
Dotychczas startowałam regularnie podczas zawodów Obedience. Spodziewałam się, że atmosfera zawodów DogDancing będzie nieco inna, ale... nie spodziewałam się, że aż tak!
Czułam się jakbym teleportowała się do innego świata.
Ring był ogrodzony.
Przy wejściu na ring zawodnik nie musiał się niczym martwić ani niczego domyślać. Obsługa ringu miała zadania:
- pilnowanie stale wejścia i wyjścia
- informowanie kolejnego zawodnika o tym kiedy może podejść do wejścia
- pomoc zawodnikowi bezpośrednio przed występem: Każdy zawodnik mógł oddać zabawkę/jedzonko/smycz bezpośrednio przed wejściem na ring. Można było również ustalić sposób wydania nagrody przy zejściu z ringu po drugiej stronie.
Zawody odbywały się według konkretnego harmonogramu. Organizatorzy zrobili na mnie bardzo dobre wrażenie. Czas wydarzenia był starannie zaplanowany i wykorzystany co do minuty. Każdy zawodnik wiedział dokładnie o której wchodzi na ring. To bardzo ułatwiało optymalne zaplanowanie czasu dla psa przed startem. Każdy występ był nagrywany przez kamerzystę z perspektywy dwóch niezależnych sędziów. Ten system działał bardzo sprawnie. Po zejściu z ringu każdego zawodnika wyznaczona była przerwa trwająca kilka minut. W tym czasie sędziowie analizowali nagranie, a kolejny zespół mógł podejść do wejścia i zacząć przygotowania. Dzięki temu startujący pies nie widział rozgrzewki następnego zespołu i mógł skupić się na swoim występie.
Moją uwagę przyciągnęła także różnorodność ras psów nieczęsto startujących podczas zawodów Obedience, na których byłam do tej pory. Byłam pod wrażeniem poziomu wyszkolenia takich psów jak: beagle, moskiewski pies stróżujący, szpic miniaturowy, owczarek francuski briard oraz mieszańce. Ich poziom rozumienia poszczególnych tricków był niesamowity.
Fun-Classe - podczas zgłoszeń ta nazwa nie napawała mnie optymizmem. Nie zgłaszałam się do tej kategorii. Wybrałam tylko oficjalne starty. I był to mój błąd.
Przewodnik podczas występu w tej kategorii mógł nagradzać psa jedzeniem. Po starcie można było nagrodzić psa zabawką na ringu. Po brawach sędziowie przez mikrofon omawiali występ oraz zwracali uwagę na istotne momenty. Następnie znowu rozlegały się brawa, podczas których zespół schodził z ringu.
Zaskoczyły mnie tradycje, których nie ma opisanych w żadnym regulaminie. Od razu po przyjeździe zgłosiliśmy się do biura zawodów. Tam dowiedziałam się, że powinnam napisać krótkie wprowadzenie, które będzie czytane przez konferansjera (przez mikrofon) podczas gdy ja i Stefan będziemy wchodzić na ring! To było dla mnie coś nowego. W praktyce stworzenie zgrabnego opisu 'co lubi mój pies' okazało się wyzwaniem. Ale opłaciło się. Moment naszego wejścia na ring był absolutnie radosny. Brawa publiczności oraz Konferansjer stworzyli niepowtarzalną atmosferę. I w tym momencie przepadłam - już wiedziałam. Taniec z Psem to jest to czego szukałam.
Startowaliśmy w klasie 1 w kategorii Freestyle. Zajęliśmy 1 miejsce.
i tak się zaczęło...
Comments